W sumie to nie wiem kiedy zapaliła się we mnie iskierka, by nieść pomoc innym. Może właśnie wtedy, jak dowiedziałam się, że choruję przewlekle i na razie nic nie da się zrobić. Może właśnie wtedy jak nikt nie potrafił pomóc mnie. A może wtedy jak pierwszy raz porozmawiałam z pacjentem, który też choruje na NZJ.
Jesteśmy chwilę po finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy, dlatego pozwolę sobie napisać parę zdań. Pojawiła się nagonka na Jurka Owsiaka i całą wspaniałą inicjatywę. Nie rozumiem tych ludzi, nie rozumiem dlaczego kierują tak złe słowa pod adresem człowieka, który zrobił dla nas wszystkich tyle dobra. Kto z Was będąc w szpitalu nie widział czerwonych serduszek ponaklejanych na sprzętach? Ten sprzęt zakupiony przez WOŚP codziennie pozwala na przeżycie wielu maleńkim dzieciom. Kiedy leczyłam się w szpitalu dziecięcym nie raz byłam badana właśnie przez sprzęt z naklejonym serduszkiem.
Gdyby nie Orkiestra, nie udałoby się wprowadzić przesiewowych badań słuchu z których korzysta każdy noworodek w Polsce. Gdyby nie Jurek, Polska wyglądała by zupełnie inaczej. Zanim powiesz coś złego na WOŚP pomyśl, że Twoje życie lub życie Twoich bliskich kiedyś może uratować sprzęt zakupiony właśnie dzięki Orkiestrze!
Szukałam informacji w Internecie. Szukałam for, grup wsparcia, stowarzyszeń, fundacji. I to właśnie w Internecie trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy zrobili dla mnie wiele dobrego. Obserwowałam ich pracę na jednym z wydarzeń edukacyjnych zorganizowanym przez chorych dla chorych. Widziałam ile radości im to sprawia, mimo, że sami chorują. Kto lepiej Ciebie zrozumie, niż także chory człowiek?
Trochę się bałam, wstydziłam, czułam się nikomu niepotrzebna. Od dziecka byłam nieśmiała, nie lubiłam ludzi, nie lubiłam nawiązywać nowych kontaktów. Miałam swój hermetyczny świat, do którego wpuszczałam niewiele osób. Choroba nauczyła mnie rozmawiać z obcymi ludźmi. W końcu ile można leżeć w sali szpitalnej i patrzeć w sufit. Po jakimś czasie znudziło mi się czytanie, krzyżówki, filmy i potrzebowałam drugiej osoby. Do porozmawiania, pożartowania i po to, żeby jakoś przetrwać te szpitalne dni.
Dorastałam. A dorastanie z chorobą jest dwa razy trudniejsze. Uczyłam się sama pytać, sama walczyć o swoje i sama decydować. Do tego strach i nieśmiałość trzeba było schować do kieszeni i przynajmniej udawać pewną siebie.
Zaczęło się od udzielania na forach związanych z NZJ, potem zdecydowałam się pojechać na wakacje z osobami, które także chorują. I wydaje mi się, że to był taki moment przełomowy. Zobaczyłam, że z chorobą można żyć całkiem normalnie, że nie tylko ja na to choruję. Znalazłam przyjaciół, otrzymałam wiele wsparcia.
Później zaczęłam udzielać się w wolontariacie. Niesamowita przyjemność! A kiedy dowiedziałam się, że żywienie dojelitowe będzie towarzyszyć mi przez trochę czasu - wtedy wiedziałam już na pewno, że chcę pomagać.
Chcę dzielić się swoim doświadczeniem tak, jak kiedyś ktoś podzielił się ze mną. Chcę pokazywać, że mimo wielu przeciwności losu można spełniać swoje marzenia. W zamian mam z tego wielką radość. Cieszę się, że ktoś ucząc się na moich błędach może szybciej zdrowieć.
Lubię słuchać i myślę, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Nie zawsze umiem pocieszyć, bo sama złoszczę się na magiczne ''wszystko będzie dobrze''.
Jestem niesamowicie szczęśliwa, kiedy ktoś jest mi wdzięczny, kiedy ktoś mi dziękuje.
Spróbuj! Pomaganie nie boli ;)
Gdyby nie Orkiestra, nie udałoby się wprowadzić przesiewowych badań słuchu z których korzysta każdy noworodek w Polsce. Gdyby nie Jurek, Polska wyglądała by zupełnie inaczej. Zanim powiesz coś złego na WOŚP pomyśl, że Twoje życie lub życie Twoich bliskich kiedyś może uratować sprzęt zakupiony właśnie dzięki Orkiestrze!
Komentarze
Prześlij komentarz