Przejdź do głównej zawartości

Przeplatanka

Może dlatego, że choruję mam takie poczucie, że mój czas tak cholernie mija. Czuję się starzej niż moje kalendarzowe 20,5 roku. Dużo w życiu mnie ominęło przez szpitale i chorobę. Dużo rzeczy już nie będzie ''smakowało'' tak, jak mogło wcześniej. Nic się nie wróci. Natomiast przyszłość jest zagadką. 

Chciałabym żyć szybko, by w możliwie najkrótszym czasie zrobić jak najwięcej. Szczególnie, kiedy dobrze się czuję. Kiedy objawy choroby nie dają o sobie znać, czuję się niemal jak zdrowy człowiek Wiele razy zapominam, że jestem mimo wszystko chora  i żyję na  pełnych obrotach. Dużo na siebie biorę, nie jem, nie śpię. To wszystko ma swoje ''skutki uboczne'', które wychodzą po pewnym czasie. Życie w stresie sprzyja zaostrzeniom. I tutaj zaczyna się takie błędne koło. Chcemy żyć normalnie - nic więcej. Chcemy wykorzystać na to ten dobry czas. Ale niepotrzebnie zapominamy o tym, by odpocząć, wyspać się, zjeść coś porządnego. Każdy chce zaszaleć, kiedy przez ostatni miesiąc je tylko bezzapachowe, bezsmakowe i białe papki. Idę zjeść burgera, frytki, wszystko popijam colą. Brzuch spokojny. Jem tak raz, dwa, trzy razy. Jest dobrze. Ale za którymś razem to wszystko się odbije na zdrowiu. 

Jest trudno, bo każdy nawrót objawów to jak upadek z 10 piętra. Jest dobrze a w jednej chwili wszystko wraca. Świat się kończy, i to nie pierwszy raz, tylko któryś z rzędu. Mówią, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Szkoda, że nikt nie mówi, że to, co się już stało zostanie na zawsze. Zostanie w psychice, pokaże swoje skutki w zachowaniu, relacjach z innymi. To nie jest takie proste. To nieprawda, że z każdego zaostrzenia wychodzi się silniejszym. To tylko takie tłumaczenie, podnoszenie na duchu. 

Nawet nie wiesz jak niesamowicie dużo racji jest w tym, by cieszyć się chwilą! Kolekcjonować wspomnienia, dbać o siebie, otaczać się pięknem, otaczać się dobrymi ludźmi. To wcale nie jest takie łatwe. W dzisiejszym świecie ulegamy stereotypom, ulegamy różnym modom. I kiedy czuję się zdrowo to zaczynam myśleć o tych wszystkich głupotach. Piszę głupotach, bo kiedy choruję to są dla mnie po prostu błahe sprawy. 

Myślę, że wraz z upływam czasu od kiedy chorujemy coraz łatwiej jest sobie przypominać o dbaniu o siebie nawet podczas remisji. To na początku jest trudne, bo przecież tak niedawno byłam zdrowa i mogłam robić zupełnie wszystko, na co miałam ochotę. Teraz wiem, że nie może być tego za dużo i za często. Nie jest łatwo, bo czuję się zdrowo i chcę brać wszystko garściami. Można się zachłysnąć. Nie wyjdzie mi to na dobre, więc jaki jest sens ryzykować? 

Tylko jako pogodzić się z tym, że moje życie to taka przeplatanka? Jeśli nie ma w Twoim życiu upadków i wzlotów, to znaczy, że wcale nie jest dobrze. W końcu nie może być za nudo. Tylko ja za tą nudę wiele bym dała. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,Stomia nie niesie żadnych ograniczeń'' - historia Moniki cz.II

Zapraszam do przeczytania kolejnej części bardzo ważnej rozmowy na temat stomii, pierwszą część rozmowy z Moniką i jej historię możecie przeczytać tutaj :)  Jak długo wracałaś do formy po operacji wyłonienia stomii?  Mój powrót do formy był ekspresowy. Z każdym dniem widziałam poprawę, a odczuwając fizyczną poprawę, poprawiało się także moje zdrowie psychiczne i nastawienie do stomii. Do tego stopnia szybko to następowało, że już w trzy tygodnie po operacji pojechałam na casting do jednego z seriali telewizyjnych, a miesiąc później tańczyłam – nie tylko „przytulańce” na weselu mojej przyjaciółki Ewy – też stomiczki ☺ Jak wygląda podróżowanie ze stomią?  Tak samo jak podróżowanie bez stomii. Nigdy nie spotkałam się z problemami przy odprawie na lotnisku, czy gdziekolwiek indziej. Oczywiście zawsze trzeba przy sobie mieć sprzęt na zmianę (nie dotyczy to tylko podróży, ale każdego wyjścia z domu). Zdarzyć się może wszystko, ja miałam kiedyś przygodę z kotem, który przebił mi wore

,,Stomia to szansa na lepsze życie'' - historia Moniki cz.I

Stomia to jest jedno z tych słów, które Pacjentom chorym na NZJ spędza sen z powiek, powoduje ataki paniki i strachu. Stomia czyli celowo wytworzone połączenia światła narządu wewnętrznego (jelita cienkiego lub grubego) ze skórą. Często jest wykonywana w celu ratowania życia, ale także jako zaplanowany zabieg, mający (mimo wszystko) poprawić komfort życia Pacjenta. Ja słowo stomia od lekarzy słyszałam często. Raz udało mi się od niej uciec, bo podczas operacji chirurdzy zrobili mi piękne zespolenie i obudziłam się bez worka na brzuchu. Teraz też uciekam od skalpela, bo wiem, że przed każdą operacją na jelitach będę musiała podpisać zgodę na wyłonienie stomii. Mam dużo wątpliwości i obaw. Jednak wiem, że prędzej czy później będę musiała podjąć tą trudną decyzję.  Monikę poznałam parę lat temu. Miałam okazję podzielić się z nią swoimi doświadczeniami z sondą i żywieniem dojelitowym. Pomoc jak zawsze działa w dwie strony, bo Monika jest jednym z założycieli Stowarzyszenia ''Zap

Gluten, cukier, tłuszcz i laktoza - czyli PĄCZEK :)

Dzisiaj tłusty czwartek. Tradycyjnie wszyscy jedzą pączki. Powiem Wam, że ja jakoś nie rozumiem tego fenomenu, tego przechwalania się ile to się zjadło pączków. Przecież są one dostępne w sklepach na co dzień. A wiadomo, że najzdrowszy jest umiar! Czy Crohn może jeść pączki? Tak! Sama teraz żałuję, że przez dwa lata po diagnozie odmawiałam sobie tej przyjemności, bo bałam się, jak jelita zareagują na taką ilość tłuszczu i cukru. Potem się odważyłam, ale tylko na pieczone w piekarniku i z marmoladą, oczywiście bez pestek, bo tak bezpieczniej. Smak był inny, no nie dało się oszukać :) W kolejnym roku już się odważyłam i normalny pączek, pełen glutenu, cukru, tłuszczu i laktozy mi nie zaszkodził. Nie było tak jak w moich wizjach - SOR i zaostrzenie, wręcz przeciwnie - czułam się bardzo dobrze. Niedawno też miałam taki jadłowstręt, że jedyne co mogłam jeść, na co miałam ochotę, to były pączki. Pewnie powiecie, że sobie szkodzę, że Crohn nie lubi takich składników. Powinnam według niekt