Przejdź do głównej zawartości

NIC się nie stało.

Świat się nie skończył i mimo wszystko był dalej... To nie był żaden koniec, wszystko działo się dalej. Dalej życie toczyło się wokół mnie. Rano wstawało słońce a wieczorem zapadał zmrok. Banał. Świat się nie zmienił. Zmieniło się MOJE życie i kończył się MÓJ świat, a przynajmniej miałam takie wrażenie, że to mógł być koniec i NIC dobrego NIGDY mnie już nie może spotkać. Myliłam się. 

Świat kończył się, kiedy pierwszy raz bardzo źle się poczułam. Był okres świąt Bożego Narodzenia. Miałam zapalenie gardła czy tam krtani, teraz już nie pamiętam. Już drugi antybiotyk nie działał, czułam się coraz gorzej. Do tej pory pamiętam to okropne uczucie - bolące gardło, napompowany brzuch, żołądek, który zaraz chciał wyskoczyć przez gardło i ta słabość. Słabość, która kazała położyć się w łóżku i w nim zostać. Wcześniej, przez 13 lat nigdy podczas choroby nie położyłam się do łóżka. Nawet kiedy kazali mi ''wygrzać'' i ''wyleżeć'' przeziębienie. Porządnie się wtedy wystraszyłam, że dzieje się ze mną coś niedobrego. 

Świat kończył się, kiedy stojąc na wadze u lekarki w gabinecie, ona spojrzała na moją mamę i powiedziała ''to anoreksja''. 

Świat kończył się, kiedy na badaniu USG lekarka szukała mi w brzuchu raka. Kiedy wygniotła mnie tak, że miałam wrażenie, że za chwilę przebije się tą głowicą do moich pleców. 38 kg młodej dziewczyny i jej, wielka, silna ręka, która wgniatała mi bardzo głęboko w brzuch głowicę od USG. Nie mogłam znieść tego, jak Rodzice na wieść o moim ''nowotworze'' byli kompletnie załamani. Nie myślałam o sobie. Nie myślałam o tym, że być może za chwilę umrę. Myślałam o nich, o tym jak bardzo cierpią i mogą cierpieć, kiedy... 

Świat kończył się, kiedy usłyszałam te dwa słowa ''Leśniowski -Crohn''. Leczenie przez całe życie, choroba nieuleczalna, NIE MA leku. Nie wiadomo, jak będzie dalej. 

Świat kończył się potem za każdym razem, kiedy kolejne leki przestawały działać. Kiedy, do toalety leciała ze mnie krew w ogromnych ilościach, kiedy wymiotowałam z bólu, kiedy byłam tak słaba, że ledwo stałam na nogach. Kończył się za każdym razem, kiedy słyszałam słowo ''stomia''. I kończy się za każdym razem, kiedy jest gorzej. 

Mówią, że najważniejsze, by potrafić się podnieść. A jak to zrobić? Mieć w pamięci to ile razy się już podniosłeś i nie myśleć o tym ile razy jeszcze będzie trzeba wygrzebywać się z tego własnego końca świata. Nie jest to proste, ale sam musisz wypracować sobie swoje ''nic się nie stało, kolejny przyjdzie dzień''. 

Za każdym razem wtedy myślałam, że to co się dzieje, to że już tak będzie źle. Myślałam, że będę się tak męczyć z chorobą, bólem fizycznym i psychicznym. Myślałam, że nie posklejam już mojego świata z maluteńkich kawałków. Było jednak lepiej, były chwile ogromnego szczęścia i radość. Były takie chwile, które chciałabym w kółko odtwarzać i tylko nimi żyć. Pewnie takich końców świata czeka mnie jeszcze bardzo dużo i nie wiadomo jak dużo czasu zajmie mi budowanie go na nowo. Jednak NIE MA sensu teraz o tym myśleć. Nie będzie dobrze. Będzie, co ma być. Życie. 








Komentarze

  1. Dziewczyno jaka Ty jesteś dzielna!Brawo!
    Mam nadzieję,że mój syn też taki będzie.
    Ma 10 lat.Pięć dni po jego urodzinach usłyszeliśmy diagnozę.Podejrzewałam ją jeszcze przef wizytą w szpitalu.Jednak są pewne procedury.Musiałam czekać.Nic nie mówiłam.Czekałam.
    Teraz już wiemy i cóż...będziemy z tym żyć.Chorujemy razem z nim.
    Właściwie to raczkujemy dopiero w tym temacie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,Stomia to szansa na lepsze życie'' - historia Moniki cz.I

Stomia to jest jedno z tych słów, które Pacjentom chorym na NZJ spędza sen z powiek, powoduje ataki paniki i strachu. Stomia czyli celowo wytworzone połączenia światła narządu wewnętrznego (jelita cienkiego lub grubego) ze skórą. Często jest wykonywana w celu ratowania życia, ale także jako zaplanowany zabieg, mający (mimo wszystko) poprawić komfort życia Pacjenta. Ja słowo stomia od lekarzy słyszałam często. Raz udało mi się od niej uciec, bo podczas operacji chirurdzy zrobili mi piękne zespolenie i obudziłam się bez worka na brzuchu. Teraz też uciekam od skalpela, bo wiem, że przed każdą operacją na jelitach będę musiała podpisać zgodę na wyłonienie stomii. Mam dużo wątpliwości i obaw. Jednak wiem, że prędzej czy później będę musiała podjąć tą trudną decyzję.  Monikę poznałam parę lat temu. Miałam okazję podzielić się z nią swoimi doświadczeniami z sondą i żywieniem dojelitowym. Pomoc jak zawsze działa w dwie strony, bo Monika jest jednym z założycieli Stowarzyszenia ''Zap...

Gluten, cukier, tłuszcz i laktoza - czyli PĄCZEK :)

Dzisiaj tłusty czwartek. Tradycyjnie wszyscy jedzą pączki. Powiem Wam, że ja jakoś nie rozumiem tego fenomenu, tego przechwalania się ile to się zjadło pączków. Przecież są one dostępne w sklepach na co dzień. A wiadomo, że najzdrowszy jest umiar! Czy Crohn może jeść pączki? Tak! Sama teraz żałuję, że przez dwa lata po diagnozie odmawiałam sobie tej przyjemności, bo bałam się, jak jelita zareagują na taką ilość tłuszczu i cukru. Potem się odważyłam, ale tylko na pieczone w piekarniku i z marmoladą, oczywiście bez pestek, bo tak bezpieczniej. Smak był inny, no nie dało się oszukać :) W kolejnym roku już się odważyłam i normalny pączek, pełen glutenu, cukru, tłuszczu i laktozy mi nie zaszkodził. Nie było tak jak w moich wizjach - SOR i zaostrzenie, wręcz przeciwnie - czułam się bardzo dobrze. Niedawno też miałam taki jadłowstręt, że jedyne co mogłam jeść, na co miałam ochotę, to były pączki. Pewnie powiecie, że sobie szkodzę, że Crohn nie lubi takich składników. Powinnam według niekt...

Cześć po przerwie!

 Cześć! Troszkę mnie tutaj nie było. W tym czasie skończyłam studia. Jestem w trakcie psychoterapii, która sprawiła, że jestem coraz lepszą wersją samej siebie.  Z powodu zagrożenia życia wyłoniono mi stomię, a tym samym ktoś na górze podarował mi nowe, lepsze życie! Od pół roku mam remisję. Wreszcie! Po dziesięciu latach chorowania. Nie martwię się tym, czy w pobliżu znajdę toaletę. Żyję pełnią życia! I jestem szczęśliwa!  Od kilku dni ruszyłam z nowym projektem. Będzie można mnie posłuchać, pooglądać i poczytać tutaj: fb insta tiktok Będzie mi miło, jeśli zostaniecie tam ze mną.