- Jak się czujesz?
Jakoś tak z automatu odpowiadam, że ''dobrze''. Wiecie, to taki wieczny crohnowy ''keep smiling'' nawet jak jest bardzo źle.
Bo co mam odpowiedzieć? Że jest źle, że nie nadążam latać do ubikacji, że dzisiaj po raz trzydziesty zmieniałam opatrunek, że rano kroplówka rozlała mi się na podłogę, że z rozdrapanych po AZS ranach nie chce przestać sączyć się krew, że mam tak wysoką gorączkę, że nie wiem co się dzieje? Albo po prostu, że ma doła? Nieee, nikt nie będzie chciał tego słuchać. Co kogo obchodzą moje problemy? A nawet jeśli, to każdy tylko posłucha, powie magiczne słowa ''będzie dobrze'', ale niczego to nie zmieni. Ja dalej będę ścigać się z Crohnem w maratonie do łazienki, dalej będę ścierać rozlaną kroplówkę z podłogi i dalej będę widzieć dziwne stwory podczas gorączki.
Fajnie, że w ogóle pytają...Ale jak zrobi się to trochę inaczej to od razu jest lepiej. W każdym z tych pytań jest ukryte ''jak się czujesz'', ale jednak nie odpowiem wtedy ''ok'', tylko postaram się o coś więcej.
''Jak tam?'', ''Co tam?'', ''Jak jest?''. ''Mogę jakoś pomóc?''
Dużo lepiej. Chociaż i tutaj można odpowiedzieć tylko ''dobrze''. Ale nie czuję już presji, że ktoś pyta o objawy, o to czy mnie coś boli... Mogę opowiedzieć od razu o czymś przyjemnym niż od razu przypominać sobie co dzisiaj mnie boli.
- Co słychać?
Nigdy nie wiem co odpowiedzieć. A szczególnie jak któryś tydzień z rzędu siedzę w domu, bo choroba położyła mnie do łóżka, a raczej posadziła na toalecie ;) U mnie nic nowego się nie dzieje, nie mam się czym chwalić, nie mam za bardzo też na co narzekać. To znaczy teoretycznie mam na co narzekać, ale tutaj analogiczna sytuacja... Nikt raczej nie pyta nas o to , co słychać, żeby usłyszeć same narzekania. Co odpowiadam? -''Spoko'' i z grzeczności pytam ''a u ciebie?''. Wolę słuchać o podróżach, zakupach, fajnych wydarzeniach, imprezach a nawet o nieszczęśliwej miłości. Wszystko byle nie szpitale, choroby i przykre wydarzenia. Dlatego też sama zawsze pytam tylko o te dobre rzeczy - ''Co dobrego słychać?'' :) Od razu coś się znajdzie, a nawet jeśli w pierwszej odpowiedzi słyszę, że ''nic'', to i tak potem udaje się znaleźć jakieś pozytywy ;)
Nie jestem też znowu takim człowiekiem, że ''bez kija nie podchodź'' :p , mam tylko złe wspomnienia, bo pytanie ''jak się czujesz?'' kojarzy mi się ze szpitalem. To tam słyszę je po parę razy dziennie, dzień w dzień, czasem przez parę miesięcy.
Czasem nie wiemy o co zapytać osobę chorą. Nie wiemy jak się do niej odezwać, by nie urazić. My nie gryziemy! Nie obrażamy się za pytania o nasza chorobę. Ja tam się nawet cieszę, że to ''zdrowe''społeczeństwo pyta, bo chce wiedzieć coś więcej. Odwagi! Bo jestem takim samym człowiekiem jak Ty! Mam tylko bardziej ''zapalone'' wnętrze :D
Wiesz...czasem zamiast pytać, lepiej po prostu przytulić. Można też napisać ''jestem''. Tak po prostu ''jestem'', a ja jeśli będę chciała to się odezwę. Nie wiesz nawet jak mnie jest trudno, ale samo to ''jestem'' daje takie fajne poczucie, że komuś mogę wreszcie napisać o tej gorączce, kroplówce i o tym, że tak zwyczajnie mi smutno.
Wiesz...czasem zamiast pytać, lepiej po prostu przytulić. Można też napisać ''jestem''. Tak po prostu ''jestem'', a ja jeśli będę chciała to się odezwę. Nie wiesz nawet jak mnie jest trudno, ale samo to ''jestem'' daje takie fajne poczucie, że komuś mogę wreszcie napisać o tej gorączce, kroplówce i o tym, że tak zwyczajnie mi smutno.
Komentarze
Prześlij komentarz