Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Co to znaczy ''jesteś silna!'' ?

No właśnie nie do końca rozumiem. Często to pewnie słyszycie, ale czy zastanawialiście się kiedyś co to tak naprawdę znaczy?  Z jednej strony ma się poczucie litości, bo ktoś mówi mi tak, bo współczuje. Z drugiej strony może jakaś motywacja, że dam sobie radę. I tak wiem, że dam, a jak nie dam to  po prostu umrę. Wolałabym ''być słaba'' i nie mieć tej choroby. Okropnie się buntuje, bo życie dwudziestokilkuletniej dziewczyny nie tak powinno wyglądać, nie tak. Kolejny długi pobyt w szpitalu, słyszę ''jesteś silna''. Złe wyniki badań, słyszę ''jesteś silna''. Coś nie udało się w życiu, słyszę ''jesteś silna''. Silna, bo zbieram psychikę z podłogi po każdym przykrym wydarzeniu, po każdej krępującej z powodu choroby sytuacji. Silna, bo od nowa buduję swój świat po każdym dużym zaostrzeniu. Silna, bo mimo wszystko żyję, byle do przodu i takie tam. Nie chcę tak. Wcale nie jestem silna. Wcale nie jest mi łatwo z tym wszystki

Historia mojego leczenia

Postanowiłam napisać tutaj trochę o moim leczeniu. Trochę leków miałam już okazję przyjmować. Niestety większość się nie sprawdziła. Mesalazyna Zaraz po diagnozie dostałam duże, okrągłe tabletki, które z trudem połykałam. Kwas aminosalicylowy. Powiedzieli, że to tabletki na Crohna. Wtedy pomyślałam, że jednak jest na to jakiś lek. Dopiero potem wytłumaczyli, że on działa jedynie przeciwzapalnie i chemoprewencyjnie. Brałam to przez jakieś dwa lata. Najpierw w tabletkach, potem w granulkach. W różnej dawce, w zależności od wyników badań i mojego samopoczucia. Potem trzeba było odstawić. Było podejrzenie, że mesalazyna drażni trzustkę. Dostawałam też mesalazynę w czopkach, kiedy zmiany zapalne były ''na dole'', albo inaczej mówiąc ''od południa'' :) Pewnie coś pomagała, ale bez szału. Pamiętam, jak pierwszego czopka zakładała mi pielęgniarka i śmiała się ze mnie, że taka duża panna a nie umie, mówiła ,,małe dzieciaczki same sobie zakładają''. N

Jak Ty sobie radzisz?

Cały czas, te szpitale, badania, jak Ty dajesz radę?  Osłabiona, odwodniona i przyszłaś/przyjechałaś, dałaś radę? Te silne bóle brzucha, jak dajesz radę funkcjonować?  Tyle razy chodzisz do toalety? Przecież to strasznie wykańcza. Dajesz radę?  Jedziesz sama tyle kilometrów, jak Ty to robisz?  Pracujesz, podróżujesz, da się tak z Twoją chorobą?  Przecież źle się czujesz, po co wychodziłaś z domu?  Wiesz Klaudia, ja to Cię podziwiam.  Masz jeszcze siłę?  Chodzisz tak z tą rurką w nosie. Podziwiam Cię, że się nie wstydzisz.  Podziwiam Cię, że tak dobrze radzisz sobie z chorobą.  Świetnie wyglądasz, chyba lepiej się czujesz?  Te i wiele innych pytań albo stwierdzeń słyszę bardzo często. Raczej od zdrowych ludzi. Dziwią się, że normalnie funkcjonuję. Dziwią się jak sobie daję radę i że ''ja bym tak nie potrafiła''. Wiecie dlaczego tak jest? Bo choroba mimo, że zabiera dużo, to daje też dużo siły. Często po nieprzespanej nocy, z biegunką i ogromnym bólem brzucha

Jest gorzej. Co robić?

Są takie dni, kiedy zaczynamy nagle gorzej się czuć. To nie zawsze musi oznaczać, że zaczyna się zaostrzenie, dlatego najważniejsze to NIE PANIKOWAĆ! Najlepiej jest podejść do tego na spokojnie. Wiem, że nie jest łatwo. Ale za każdym razem będzie coraz łatwiej. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam krew w toalecie. Myślałam, że już umieram. Serio. Panikowałam przy każdym zakłuciu w brzuchu. Bałam się. Wiesz, strach będzie chyba nierozłącznym przyjacielem w chorobie, ale można go minimalizować, bo by całkiem się go pozbyć chyba to nie jest możliwe. Co robię, kiedy gorzej się czuję? Jedzenie Czyli nie pozwalam sobie na produkty, które mogą spowodować jeszcze większe bóle czy biegunkę. Jem delikatnie, lekkostrawnie, czyli innymi słowy ten znienawidzony ryż i kurczak. Kisiel, biszkopt, galaretki i takie tam ''szpitalne jedzenie''. Każdy z Was ma pewnie listę swoich ''bezpiecznych'' produktów.  Nie jem na siłę Często jednym z pierwszych objawów je