No właśnie nie do końca rozumiem. Często to pewnie słyszycie, ale czy zastanawialiście się kiedyś co to tak naprawdę znaczy? Z jednej strony ma się poczucie litości, bo ktoś mówi mi tak, bo współczuje. Z drugiej strony może jakaś motywacja, że dam sobie radę. I tak wiem, że dam, a jak nie dam to po prostu umrę. Wolałabym ''być słaba'' i nie mieć tej choroby. Okropnie się buntuje, bo życie dwudziestokilkuletniej dziewczyny nie tak powinno wyglądać, nie tak.
Kolejny długi pobyt w szpitalu, słyszę ''jesteś silna''. Złe wyniki badań, słyszę ''jesteś silna''. Coś nie udało się w życiu, słyszę ''jesteś silna''.
Silna, bo zbieram psychikę z podłogi po każdym przykrym wydarzeniu, po każdej krępującej z powodu choroby sytuacji. Silna, bo od nowa buduję swój świat po każdym dużym zaostrzeniu. Silna, bo mimo wszystko żyję, byle do przodu i takie tam.
Nie chcę tak. Wcale nie jestem silna. Wcale nie jest mi łatwo z tym wszystkim. Pewnie, że staram się to ukrywać, bo przecież ''jestem silna''. Zastanawiam się też na ile tej siły mi starczy? Są jakieś limity?
Najgorsze, że źródła tej siły się ciągle kończą. Kiedyś coś sprawiało mi radość i dawało jakąś motywację, teraz już tak nie jest. Kiedyś ktoś dawał siłę, radość, optymizm, teraz już ze sobą nie rozmawiamy. Kiedyś było inaczej, bo mimo wszystko był jakiś powód do tego, by ciągle walczyć o siebie. Teraz tych powodów jest jakoś dużo, dużo mniej. Czas chyba poszukać nowych ;)
Kolejny długi pobyt w szpitalu, słyszę ''jesteś silna''. Złe wyniki badań, słyszę ''jesteś silna''. Coś nie udało się w życiu, słyszę ''jesteś silna''.
Silna, bo zbieram psychikę z podłogi po każdym przykrym wydarzeniu, po każdej krępującej z powodu choroby sytuacji. Silna, bo od nowa buduję swój świat po każdym dużym zaostrzeniu. Silna, bo mimo wszystko żyję, byle do przodu i takie tam.
Nie chcę tak. Wcale nie jestem silna. Wcale nie jest mi łatwo z tym wszystkim. Pewnie, że staram się to ukrywać, bo przecież ''jestem silna''. Zastanawiam się też na ile tej siły mi starczy? Są jakieś limity?
Najgorsze, że źródła tej siły się ciągle kończą. Kiedyś coś sprawiało mi radość i dawało jakąś motywację, teraz już tak nie jest. Kiedyś ktoś dawał siłę, radość, optymizm, teraz już ze sobą nie rozmawiamy. Kiedyś było inaczej, bo mimo wszystko był jakiś powód do tego, by ciągle walczyć o siebie. Teraz tych powodów jest jakoś dużo, dużo mniej. Czas chyba poszukać nowych ;)
Komentarze
Prześlij komentarz