Wiesz, że ostatnio dużo się zastanawiałam i doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie oczekuję zrozumienia od zdrowych ludzi. To nie to jest ważne, bo tak naprawdę to moje życie, to ja, to moja choroba, moje uczucia, emocje, mój ból. Ja przeżywam inaczej niż Ty, który jesteś zdrowy, czy może też chorujesz na Crohna czy nawet inną chorobę. Mnie boli inaczej fizycznie i psychicznie. Nie mam swojego klona, a Ty nawet jeśli bardzo starasz się odczuwać to samo co ja, to przepraszam, odpuść sobie, nie ma się co męczyć, bo za cholerę Ci nie wyjdzie. Mam inną historię, inne problemy.
Jak mam oczekiwać, że zrozumie mnie ktoś, komu zajebiście układa się w życiu. Ktoś, kto ma dużo pieniędzy i nie kupuje mineralnej za 2 zł tylko za 10zł. Ktoś, kto cieszy się dobrym zdrowiem, ma wspaniałą rodzinę, pracę, przyjaciół.
O litości już kiedyś pisałam, więc nie będę już o niej dzisiaj wspominać. Zrozumienie jest trudne, nawet powiedziałabym, że niewykonalne. Każdy ma swój własny świat, który tworzy, w którym żyje i w którym choruje. Akceptacja to znowu takie skomplikowane słowo. Bo co niby mamy zaakceptować. Czy Ty masz zaakceptować to, że ktoś bliski ma chore flaki? Czy to w ogóle jest możliwe, jeśli chory sam tego nie zaakceptuje do końca? Nie pogodzi się z tym, że może w cale nie założy rodziny, może nigdy nie będzie miał dzieci, może nikt na starość nie poda mu rolki papieru? Z drugiej strony takie stwierdzenie ''akceptuję, że jesteś chory/chora, ale nie rozumiem Twojej choroby''. No to czy da się coś robić połowicznie? To tak jakby powiedzieć kocham Cię, ale Cię nie lubię.
No to może wsparcie? I tutaj chyba trafiam do sedna. A jeszcze dokładniej wsparcie i akceptacja. Zrozumienia mieć nie będę, chyba, że zdarzają się jeszcze jakieś cuda. Musisz zaakceptować to, że ja mam Crohna. Będzie mi miło jeśli zapytasz co to jest dokładnie, bo społeczeństwo nie wie, ale też nie chce wiedzieć, bo nie pyta i wymyśla różne scenariusze - myląc nieswoiste zapalenia jelita nawet z poważnymi nowotworami. Odpowiem, a jak nie odpowiem to odeślę w wiarygodne źródła, które Ci pomogą. Czy zaakceptujesz to, że jestem chora - zależy od Ciebie. Nie ważne w jakiej jesteśmy relacji, czy znasz mnie tylko z widzenia, czy mówisz ''cześć'' raz na rok, czy też rozmawiamy ze sobą codziennie. Nie ważne jak długo się znamy. Ja dalej jestem taka sama, to jelita mam chore, nie umysł ;) A wsparcie to chyba marzenie wszystkich chorych. Tylko wspierać trzeba umieć i trzeba robić to dobrze! Trzeba robić to z wyczuciem i nie na siłę. Trzeba po prostu być. Trzeba się uprzeć, znaleźć siłę i być na przekór moim narzekaniom, fochom. Ta obecność jest cenniejsza niż słowa.
Jak mam oczekiwać, że zrozumie mnie ktoś, komu zajebiście układa się w życiu. Ktoś, kto ma dużo pieniędzy i nie kupuje mineralnej za 2 zł tylko za 10zł. Ktoś, kto cieszy się dobrym zdrowiem, ma wspaniałą rodzinę, pracę, przyjaciół.
O litości już kiedyś pisałam, więc nie będę już o niej dzisiaj wspominać. Zrozumienie jest trudne, nawet powiedziałabym, że niewykonalne. Każdy ma swój własny świat, który tworzy, w którym żyje i w którym choruje. Akceptacja to znowu takie skomplikowane słowo. Bo co niby mamy zaakceptować. Czy Ty masz zaakceptować to, że ktoś bliski ma chore flaki? Czy to w ogóle jest możliwe, jeśli chory sam tego nie zaakceptuje do końca? Nie pogodzi się z tym, że może w cale nie założy rodziny, może nigdy nie będzie miał dzieci, może nikt na starość nie poda mu rolki papieru? Z drugiej strony takie stwierdzenie ''akceptuję, że jesteś chory/chora, ale nie rozumiem Twojej choroby''. No to czy da się coś robić połowicznie? To tak jakby powiedzieć kocham Cię, ale Cię nie lubię.
No to może wsparcie? I tutaj chyba trafiam do sedna. A jeszcze dokładniej wsparcie i akceptacja. Zrozumienia mieć nie będę, chyba, że zdarzają się jeszcze jakieś cuda. Musisz zaakceptować to, że ja mam Crohna. Będzie mi miło jeśli zapytasz co to jest dokładnie, bo społeczeństwo nie wie, ale też nie chce wiedzieć, bo nie pyta i wymyśla różne scenariusze - myląc nieswoiste zapalenia jelita nawet z poważnymi nowotworami. Odpowiem, a jak nie odpowiem to odeślę w wiarygodne źródła, które Ci pomogą. Czy zaakceptujesz to, że jestem chora - zależy od Ciebie. Nie ważne w jakiej jesteśmy relacji, czy znasz mnie tylko z widzenia, czy mówisz ''cześć'' raz na rok, czy też rozmawiamy ze sobą codziennie. Nie ważne jak długo się znamy. Ja dalej jestem taka sama, to jelita mam chore, nie umysł ;) A wsparcie to chyba marzenie wszystkich chorych. Tylko wspierać trzeba umieć i trzeba robić to dobrze! Trzeba robić to z wyczuciem i nie na siłę. Trzeba po prostu być. Trzeba się uprzeć, znaleźć siłę i być na przekór moim narzekaniom, fochom. Ta obecność jest cenniejsza niż słowa.
Komentarze
Prześlij komentarz