O tym jak nauczyć się żyć w strachu, ale nie popadać w paranoję?
Choroba Crohna powoduje, że strach będzie nam zawsze towarzyszył. Nawet jak jest remisja, to przecież następnego dnia może być już coraz gorzej. Czasem z dnia na dzień pojawia się gorączka, biegunka czy krwawienie. Czasem to tylko chwilowe, ale nie raz zapowiada to długie zaostrzenie.
Boisz się badania, potem wyników, a w końcu tego, co powie lekarz. Boisz się iść do toalety, bo nie wiesz jaki widok zastaniesz po załatwieniu się. Boisz się wyjść z domu, bez wiedzy, gdzie jest toaleta. Boisz się rozpocząć pracę, bo być może będziesz musiał wziąć zwolnienie lekarskie. Boisz się spełniać marzenia. Aż wreszcie boisz się, tak po prostu żyć.
Często też boisz się śmierci. Bałam się zasypiać w zaostrzeniu. Bałam się, że już się nie obudzę. Tak samo było z zasypianiem do zabiegu czy badania. Prosiłam anestezjologów, by trzymali mnie za ręce - chociaż trochę pomagało.
Pomyśl o tym czego tak naprawdę się boisz i co to zmieni w Twoim życiu?
Oczywiście, że można skorzystać z pomocy psychologa. Ale tak naprawdę najważniejsza jest praca nad sobą. Praca samego siebie z samym sobą. Uświadomienie sobie, że popadasz w paranoję.
Strach jest potrzebny, i nie da się go wyeliminować zwłaszcza z ''chorego'' życia. Za dużo się stało, by teraz na spokojnie do tego podchodzić. Ale czasem warto zaryzykować i przestać się martwić.
Nakręcanie się nic nie da! Po co myśleć o tym co będzie? Powiedzenie ''myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli'' i ''wszystko się może zdarzyć'', albo ''niech się dzieje wola nieba'' - pomagają! Mało tego! - mają w sobie wiele racji.
Strach będzie nam towarzyszył i jest to całkiem normalne, nawet dla zdrowych ludzi. Ale trzeba wiedzieć kiedy to jeszcze strach a kiedy już paranoja. Łatwo przekroczyć tą granicę. Warto zastanowić się co zrobić, by strach nie dyktował nam życia. Warto być świetnym strategiem i mieć plan awaryjny, bo ''zawsze jest jakieś wyjście awaryjne''. Albo odpuścić i powiedzieć sobie - ''pomyślę o tym jutro''.
Choroba Crohna powoduje, że strach będzie nam zawsze towarzyszył. Nawet jak jest remisja, to przecież następnego dnia może być już coraz gorzej. Czasem z dnia na dzień pojawia się gorączka, biegunka czy krwawienie. Czasem to tylko chwilowe, ale nie raz zapowiada to długie zaostrzenie.
Boisz się badania, potem wyników, a w końcu tego, co powie lekarz. Boisz się iść do toalety, bo nie wiesz jaki widok zastaniesz po załatwieniu się. Boisz się wyjść z domu, bez wiedzy, gdzie jest toaleta. Boisz się rozpocząć pracę, bo być może będziesz musiał wziąć zwolnienie lekarskie. Boisz się spełniać marzenia. Aż wreszcie boisz się, tak po prostu żyć.
Często też boisz się śmierci. Bałam się zasypiać w zaostrzeniu. Bałam się, że już się nie obudzę. Tak samo było z zasypianiem do zabiegu czy badania. Prosiłam anestezjologów, by trzymali mnie za ręce - chociaż trochę pomagało.
Pomyśl o tym czego tak naprawdę się boisz i co to zmieni w Twoim życiu?
Oczywiście, że można skorzystać z pomocy psychologa. Ale tak naprawdę najważniejsza jest praca nad sobą. Praca samego siebie z samym sobą. Uświadomienie sobie, że popadasz w paranoję.
Strach jest potrzebny, i nie da się go wyeliminować zwłaszcza z ''chorego'' życia. Za dużo się stało, by teraz na spokojnie do tego podchodzić. Ale czasem warto zaryzykować i przestać się martwić.
Nakręcanie się nic nie da! Po co myśleć o tym co będzie? Powiedzenie ''myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli'' i ''wszystko się może zdarzyć'', albo ''niech się dzieje wola nieba'' - pomagają! Mało tego! - mają w sobie wiele racji.
Strach będzie nam towarzyszył i jest to całkiem normalne, nawet dla zdrowych ludzi. Ale trzeba wiedzieć kiedy to jeszcze strach a kiedy już paranoja. Łatwo przekroczyć tą granicę. Warto zastanowić się co zrobić, by strach nie dyktował nam życia. Warto być świetnym strategiem i mieć plan awaryjny, bo ''zawsze jest jakieś wyjście awaryjne''. Albo odpuścić i powiedzieć sobie - ''pomyślę o tym jutro''.
Komentarze
Prześlij komentarz